Recenzja filmu

Gra fortuny (2023)
Guy Ritchie
Jason Statham
Aubrey Plaza

Fortuna kołem się toczy

Gdyby James Bond nie przebierał w słowach i nie przywiązywał wagi do etosu, nazywałby się Orson Fortune, a film o jego przygodach zrealizowałby Guy Ritchie.
Fortuna kołem się toczy
Gdyby James Bond nie przebierał w słowach i nie przywiązywał wagi do etosu, nazywałby się Orson Fortune, a film o jego przygodach zrealizowałby Guy Ritchie. Twórca "Porachunków" i "Przekrętu" miał już okazję udowodnić, że w kinie szpiegowskim czuje się równie dobrze jak w komediach kryminalnych. Jego "Kryptonim U.N.C.L.E.", oparty na motywach z popularnego w latach 60. serialu, był sprawnym pastiszem. "Gra fortuny" została obliczona na ten sam efekt. I choć wydaje się, że wszystko jest na swoim miejscu – malownicze lokacje, dowcipne dialogi i widowiskowe sceny walk czy pościgów – trudno nie odnieść wrażenia, że reżyser i jego ekipa bawili się na planie lepiej niż widzowie będą w kinach.



Grany przez Jasona Stathama Orson Fortune to raczej typ cynicznego najemnika niż patrioty bezinteresownie służącego ojczyźnie. Unikatowy zestaw umiejętności – wśród których mocny sierpowy i brak oporów przed zadawaniem ciosów poniżej pasa są równie istotne jak przenikliwy umysł i łatwość w przybieraniu kolejnych tożsamości – czynią z niego idealnego agenta do zadań specjalnych. I choć jego metody na odreagowanie związanego z pracą stresu nie przysparzają mu wielbicieli wśród przełożonych, 100-procentowa skuteczność przekonuje ich do spełniania jego zachcianek: serwowania luksusowych win, wożenia prywatnymi odrzutowcami i opłacania wakacji w ekskluzywnych kurortach. Właśnie z takiego miejsca przybywa wyrwać go szef (Cary Elwes). Nie potrafi wprawdzie powiedzieć, co jest celem misji, ale wie, że jedyną osobą zdolną jej podołać, jest Fortune.



Widzieliśmy to dziesiątki razy: twardziel w żołnierskich słowach sugeruje przełożonemu, aby oddalił się dynamicznie w dowolnie wybranym kierunku, ostatecznie daje się jednak przekonać, by przyjąć zlecenie. Nie jest to jedyna klisza, z jakiej korzysta Guy Ritchie. Właściwie cały scenariusz "Gry fortuny" to the best of espionage. Reżyser długo nie ujawnia, za czym  podążają bohaterowie. Wiadomo tylko, że coś zostało skradzione, a zainteresowanie wśród największych graczy świata przestępczego i kwoty, jakie są gotowi za to zapłacić, każe sądzić, że sytuacja jest poważna. Ten klasyczny MacGuffin wiedzie prosto do Grega Simmondsa (Hugh Grant) – wpływowego pośrednika w handlu bronią i kinomana, wielbiciela talentu aktorskiego Danny'ego Francesco (Josh Hartnett).



Sytuacja rodem z "Nieznośnego ciężaru wielkiego talentu", w którą Ritchie wikła bohatera, to ironiczny komentarz do kultu gwiazd. O ile jednak Nicolas Cage (Nicolas Cage) infiltrował szefa handlującego bronią kartelu, sięgając do doświadczenia latami zdobywanego na planach filmów akcji, tak grany przez Hartnetta Danny nie potrafi nawet w przekonujący sposób wcielić się w samego siebie – choćby od tego zależało jego życie. Simmonds imponuje mu nie tylko fanowskim oddaniem i hojnymi podarunkami, lecz przede wszystkim wpływami i wynikającą z nich władzą. Jest dokładnie takim mężczyzną, jakich Danny chciałby kreować na ekranie, co koniec końców okazuje się świetną pożywką dla ich bromance’u.

Choć akcja "Gry fortuny" rozgrywa się w czasach współczesnych, film podszyty jest nostalgią za latami 60. Widać to w stylizowanych napisach informujących, dokąd przenoszą się bohaterowie, oraz ikonografii – niektórych kostiumach granej przez Aubrey Plazę hakerki Sarah Fiedel czy prowadzonym przez Danny’ego klasycznym Mustangu (czy to ten sam model, którym jeździła bohaterka Farrah Fawcett w "Aniołkach Charliego"?). Co więcej, lwia część wydarzeń rozgrywa się w Stambule, czyli destynacji zapowiadanej jako miejsce kolejnej misji agentów z "Kryptonimu U.N.C.L.E.". Być może jest to dzieło przypadku. Ale czy nie wolelibyście sequela filmu z 2015 roku? Ja zdecydowanie tak.
1 10
Moja ocena:
6
Rocznik '89. Absolwentka filmoznawstwa i wiedzy o nowych mediach na Uniwersytecie Jagiellońskim. Napisała pracę magisterską na temat bardzo złych filmów o rekinach. Dopóki nie została laureatką VII... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones